Czesi za kółkiem

Czesi na drogach są bardzo… arabscy. Uderzyło mnie to zaraz po przyjeździe i z zainteresowaniem obserwuję niezwykłe sytuacje – z perspektywy pasażera oraz oglądacza balkonowego.

1. Parkowanie. Mam dziwne wrażenie, że tutaj na kursach parkować nie uczą. Mało kto umie sprawnie zrobić kopertę, nawet jeśli jest pełno miejsca, kończy się to albo na parkowaniu praktycznie na środku ulicy albo na przepchnięciu auta, które parkuje z tyłu – zderzakiem. Czasem się wzajemnie blokują, czasem zaś parkują tak, że na miejscu, gdzie weszłoby pięć aut, stoi ich trzy.

Parkują na zakrętach, na śluzach rowerowych, przed kontenerami na śmieci. W niebieskiej strefie – na awaryjnych (dobra, my też tak robimy, ja zostaję w aucie i się modlę, żeby nie przyszła policja). Praga jest zapchana do granic możliwości, niestety.

2. Ulice jednokierunkowe. Jest ich tu sporo, osobliwie w mojej okolicy. Czech jednak nie będzie tracił czasu – skręci w jednokierunkową i pojedzie pod prąd, 50 na godzinę, choć u nas ograniczenie do 30. Ciekawe, że jeszcze nie widziałam stłuczki, szczęściarze sami. Sprytniejsi wjeżdżają w jednokierunkowe na wstecznym 🙂 Ostatnio zaś widziałam, jak na drogę wjechała śmieciarka, skręciła w lewo – oczywiście pod prąd. Przejechała ze 100 metrów i tam dopiero, na przełaj przez tory tramwajowe, dostała się na swój pas.

3. Światła. Jakieś 30 procent aut, które widzę, nie używa świateł w dzień. Kochają za to długie – najlepiej na autostradzie, kiedy jedziemy lewym pasem na granicy dozwolonej szybkości. Przeważnie z tyłu dojeżdża do nas jakiś, za przeproszeniem, ćwok, jedzie 200 na godzinę i miga długimi, żeby uciekać, ustąpić mu miejsca bo ON JEDZIE. Krew mnie na to zalewa, no.

4. Linie na jezdni. Są. Ale można na nie najeżdżać (autostrada), bo kierowca się zagadał i zapomniał, że auto ma jechać prosto. Można też zmieniać pas na ciągłej, bo w ostatniej chwili kierowca odkrywa, że jednak ma skręcić. Przyznam jedno – Praga ma miejscami fatalne oznakowanie, człowiek jest przekonany, że jedzie na pasie do jazdy prosto, a tam bęc! nakaz skrętu – za tym idzie więc karkołomny manewr, wciskanie się i łamanie miliona przepisów.

5. Kierunkowskazy. Służą do ozdoby, szczególnie na rondach. Czasem czekamy na wjazd na rondo, z lewej coś jedzie, nie miga, znaczy jedzie prosto, a ten hyc hyc i już skręcił, zaś kierunkowskaz włączył po fakcie. Na autostradach to samo.

Czesi to spokojny naród, ale za kółkiem wstępuje w nich szatan. Mam zamiar tu robić prawko, więc z niecierpliwością czekam, jak będzie wyglądać kurs i jazdy. Jedna znajoma z Mali właśnie tu się zapisała na kurs i chwaliła się, że już 3 godziny wyjeździła i właśnie zaczyna się uczyć znaków.

This entry was posted in Uncategorized and tagged , , . Bookmark the permalink.

4 Responses to Czesi za kółkiem

  1. Dominika says:

    Widze, ze dwa panstwa na C, w ktorych mieszkamy polaczylo czyste szalenstwo na drodze;)
    Podpinam sie pod wszystkie punkty I dodaje, ze na mojej wyspie wystepuje dodatkowo zupelnie niefrasobliwe przewozenie dzieci, bez fotelikow, czesto na przednim siedzeniu oraz namietne trabienie na wszystko co sie rusza I z byle jakiej albo I zupelnie bez przyczyny.
    Ja mam prawko juz z 10 lat, na Cyprze jestem od ponad 4, ale dopiero od kilku miesiecy dolaczylam do grona kierowcow:D

    Like

  2. katiawu says:

    Ja dołączę, jak je zrobię – oblałam dwa razy teorię w Polsce (nowe egzaminy) i to olałam, myślę, że tutaj będzie to łatwiejsze. Tutaj nie trąbią jakoś strasznie, ale i tak ich sposób jazdy uważam za mało Unioeuropejski 😉

    Like

  3. aaa says:

    že se nestidíte takhle lhát

    Like

Leave a comment